poniedziałek, 23 lipca 2012

Psy i kąpiel

W ukochanej mojej książce z czasów dzieciństwa Puc, albo Bursztyn zostaje przez Katarzynę schańbiony kąpielą w mydlinach. Jedynym honorowym wyjściem z tej sytuacji jest w jego opinii wytarzanie się w zgniłej marchewce. Nawet jeśli nie znasz "Puc, Bursztyn i goście", to mając psa na pewno przeżyłeś niezapomniane chwile związane z psim pojęciem czym powinna być kąpiel :)

 Mnie na szczęście, na zamkniętym terenie, nie często spotykają jakieś bardziej pachnące niespodzianki, ale jak już to na całego - po włamaniu łosi na teren musiałam wyprać 9 z dwunastu psów w hotelu! Jacky był zbyt dystyngowany na takie pomysły, Owca jest odwoływalna, a Donat, pies myśliwego był skupiony na pracy węchowej, a nie na małych psich przyjemnościach ;) Wszyscy pozostali zaliczyli gruntowne pranie futra.
Najlepszą wersją kąpieli jest oczywiście ta w bagnie. Tu Bobik i Mimka (oficjalnie Dobi i Imka)

Prawie wszyscy z niej korzystają, pojedynczo i kolektywnie - Lora w towarzystwie Borka i Emi.

Niektórzy próbują na morsa nawet wtedy gdy bagno zamarza. Ale skoro nie udało się Lolce, to mniejsi nie mają szans.



A wyglądają po tem, no cóż... niewyjściowo :/ Tutaj Guciuś w kamuflażu.
Bardzo atrakcyjna jest też wanna na podwórzu. Bobik nie lubi się nią dzielić z kolegami.

Szczególne upodobanie żywią do niej wszystkie retrivery. Burbon mógłby w niej zamieszkać, gdybyśmy tylko mu pozwolili.

Z tym, że najfajniejsza jest wtedy, gdy naniesie się już do niej wystarczającą ilość piachu, by woda zgęstniała do konsystencji okładu borowinowego :/ Bruś się tapla, a Gapa się brzydzi.
Niektórym się trochę myli i uważają, że okłady borowinowe robi się z borówek. Tutaj Osman farbuje się na modny wśród starszych pań fiolet.

Burbon wyciągnięty z wanny nie pogardzi też kąpielą na sucho w leśnym poszyciu, piachu, trawie...

Ronny nie przepada za szorowaniem jego delikatnego, wacianego futerka wybiera więc zazwyczaj kąpiele słoneczne. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba grzecznie zgadza się na wszystkie operacje szamponowe.

Kubi, chętnie korzysta z wanny, ale w przeciwieństwie do labersów życzy sobie by woda była czysta. Przecież nie można myć piłeczek w brudnej wodzie!

Mistrzem w znoszeniu mycia futra jest Brioche. Jego alergiczna skóra jest często podrażniona, a przetłuszczająca się sierść wymaga starannej i przemyślanej pielęgnacji.

Pewnie byłoby trudniej, gdyby nie jego wielka miłość do zabawek.

Wystarczy kocia piłeczka z dzwonkiem w środku i mały zuch nawet nie zauważa kiedy mija 5 minut mydlenia futerka :)


Ciut bardziej serio - ph psiej skóry różni się od ludzkiej, nie próbuj więc korzystać z metod Katarzyny. Nasze mydło i inne kosmetyki psu mogą zaszkodzić, a na pewno ich zapach go zniesmaczy, co skończy się poszukiwaniem czegoś co zabije wstrętny odór zielonego jabłuszka.

c.d. nastąpi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz