piątek, 8 czerwca 2012

Psy i burza.

Ulewa dziś taka, że najtwardsze labradory zjechały na bazę po kwadransie.

Jedne psy w boksach śpią, inne się boją. Siedzę więc z nimi w boksie, trochę gadam, trochę słuchamy muzyki (zagłusza grzmoty) i sięgam po cały arsenał środków na uspokojenie:
- zabawka kong albo jumper, posmarowana w środku pasztetem - smaczniejszy, albo serem topionym - bardziej lepki i trudniej go wylizać
- plastykowa butelka, przedziurawiona widelcem, z chrupkami w środku
- piłka z otworem pozwalającym wyturlać wsypane do niej chrupki
- matrioszka z kartonowych pudełek, tutek po ręcznikach papierowych, papieru pakowego etc
- i oczywiście wszelkiego typu "gryzaki" - suszone uszy, kurze łapki, paski wołowego mięsa, ogony oraz kości, patyczki i inne przysmaki z prasowanej skóry.

Jedzenie jest interesujące. Gryzienie i żucie uspokaja. Trudność w "upolowaniu" smakołyka wymusza koncentrację, pozwala się skupić na czymś innym niż strach. Nie mówiąc już o tym, że męczy i to bardzo.
Jeśli więc Wasz pies trochę się boi burzy, albo ma lęk separacyjny - denerwuje się zostając sam w domu, albo po prostu nie macie dziś dla niego wystarczająco dużo czasu to zaproponujcie mu porządne polowanie na posiłek. Wystarczy jego własna karma i odrobina pomysłowości.

A przy okazji przedstawię weekendowe stado psów znajdujące się pod moją opieką w hotelu.

Brygada główna: 3 labradory, owczarek niemiecki, owczarek australijski i 3 malce rasy "rozmaitej". Czyli Burbon, Hector, Louie, Carisa, Rocky, Gucio, Nadi i Ronny.
 Starzy przyjaciele: biały owczarek szwajcarski Owca i terier szkocki Brioche.

Długołapemu Imbirowi towarzystwa dotrzymuje równie szybka Nadi i zawsze chętny do zabawy Ronny.

Kąpieli psy nie lubią, chyba, że jest samowolna w kałuży. Z "psiego spa" wracają dalmatynka Megi, Rocky i labrador Donat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz