sobota, 7 lipca 2012

Dzień w hotelu dla psów

Riley próbuje doganiać Kortinę. Trochę przytył i nie bardzo mu to wychodzi :/ Kortina jest w hotelu pierwszy raz, ale doświadczony Riley oswoił ją z tym miejscem błyskawicznie. Mały czarny zuch nawet wychodzi na spacer jak na horyzoncie jest burza i grzmoty. Mimo, że burzy się boi, to dużemu ufa i idzie za nim.

Wanna jest bardzo ważnym miejscem. Niektórzy jak Hector traktują ją jak swoją własność i ładują się do niej jak hipopotamy do sadzawki. Oczywiście odpowiednio parskając :) Inni jak Mac uznają , że raz na kwadrans należy się w tym upale przepłukać. Dla Kubiego był to wyłącznie zbiornik wody pitnej, ale po tym jak Hesiek go wepchnął do środka uważa, że jest to najdoskonalsze miejsce do chowania się z zabawką, której nie chce oddać. To działa. Wanna jest Szwajcarią. Podobnie miska z wodą. Nigdy przy nich nie ma konfliktów. Rocky zwany Waciakiem tu jeszcze jest na etapie darzenia wanny respektem. Przełom nastąpił później :)


 Mika i Osman cały spacer, każdy spacer mogą spędzić w tej okolicy. Na zmianę taplając się w bagnie, tarzając w borówkach i wylegując w cieniu. Jeśli spróbuję namówić ich na inną trasę to i tak zazwyczaj polegnę. Któreś ruszy truchtem, drugie go pogoni i cwałem polecą prosto w bagnisko.
 Jak po tym wyglądają, nie trudno zgadnąć. Ale te zmrużone ze szczęścia oczy i uśmiech...
Gapa jest dziś w hotelu pierwszy dzień. To za każdym razem jest wyzwanie. Znaleźć ten element, który zaskoczy, pomoże się skupić na czymś innym niż nieznana, nowa sytuacja.
Próbowałam poznać ją z Boys Bandem. Ale źle zaczęli. Kubi ją obszczekał, było ich pięciu :/ Dziewczyna się zestresowała. Jak to młody owczarek niemiecki łakoma nie jest więc smakołyki odpadają. Z koncentracją uwagi też słabo - żadne ścieżki węchowe, czy aportowanie nie zagrają... Brusio nie lubi owczarków, ale lubi dziewczyny....
No i jest Brusiem! Wygląda jak Tatuś Muminka, brak mu tylko cylindra, i jest równie wesołym i sympatycznym gościem. Dodatkowo traktuje hotel jak prywatne letnisko. No to ryzyk fizyk - zadziałało. Brunio wziął na siebie rolę przewodnika, pokazał wszystkie radości bycia w hotelu i został przyjacielem Gapiszona :)
Jacky pokonał barierę dźwięku w tempie aklimatyzacji. Mimo, że jest stałym gościem zawsze dojście do biegania bez smyczy, radosnego ganiania po lesie i cieszenia się towarzystwem innego psa zabierało mu dzień lub dwa. Wczoraj przyjechał, dziś jest już 100% sobą :) Owca chętnie mu towarzyszy w ramach rozgrzewki.
Bo żeby zaprowadzić porządek w stadzie tych pięciu monochromatycznych chłopaków to ten mój biedny owczarek potrzebuje niezłej kondycji! Przecież to stado łazi gdzie chce, we wszystkich kierunkach - jeden gryzie patyk, drugi bawi się piłką, trzeci tarza, czwarty tapla w bagnie, a piąty węsząc oddala się w bliżej nie znanym kierunku. A owczarki nie znoszą jak im się stado rozpełza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz